W swoim mieście nie mógł zjeść dobrej kuchni japońskiej, więc… postanowił ją stworzyć. Dziś Paweł Zmroczek prowadzi dwa punkty pod szyldem KOKU Sushi w Jastrzębiu-Zdroju oraz Wodzisławiu Śląskim i zapowiada, że na tym na pewno się nie skończy. Jak przekuć biznes w prawdziwą pasję, jak wyglądały jego początki w gastronomii i w końcu – dlaczego uważa, że to właśnie ludzie są fundamentem sukcesu? Poznajcie historię franczyzobiorcy, który jest obecnie jednym z dynamiczniej rozwijających się partnerów sieci.
Powszechnie uważa się, że gastronomia to ciężki kawałek chleba. Wymaga zaangażowania, nielimitowanych godzin pracy i gaszenia wielu pożarów naraz. Po wielu latach w branży własna restauracja to dziś dla Pana: biznes, praca czy pasja?
Tak naprawdę wszystko po trochu. Założenie było takie, żeby był to dla mnie dodatkowy, „awaryjny” biznes. Życie pokazało, że z czasem była to także praca – momentami niezwykle ciężka. A dziś? Dziś także pasja – teraz dbam o KOKU Sushi nie tylko dla pieniędzy, ale też dla ludzi, dla atmosfery i dla naszych wspaniałych Gości. Biznes gastronomiczny nie ma racji bytu, jeśli nie włoży się tam serca, a tam gdzie serce, tam pasja.
Dlaczego franczyza i dlaczego kuchnia japońska?
Franczyza jest idealnym rozwiązaniem dla osób, które nie miały wcześniej do czynienia z gastronomią. Otrzymaliśmy całe know how i wszystkie rozwiązania na tacy – bez tego, nie udałoby mi się prowadzić restauracji z takim sukcesem, zwłaszcza że jestem czynnie zaangażowany także w inne działalności. Kuchnia japońska od zawsze była mi bardzo bliska, a na naszym rynku jej brakowało. Mówiąc prościej – nie miałem gdzie zjeść dobrego sushi, więc je otworzyłem.
Jak wyglądały Pana początki w biznesie gastronomicznym?
Cóż, wolałbym do tego nie wracać. Nie będę opowiadał, że było łatwo, bo momentami bywało bardzo ciężko, ale na szczęście mogłem do woli korzystać z „telefonu do przyjaciela”. Nasz franczyzodawca zawsze miał dobre rozwiązania i pomagał na każdym etapie – z resztą do dziś wspieramy się radami i profesjonalnymi szkoleniami w siedzibie firmy.
Jakie wskazówki dałby Pan początkującym restauratorom w kwestii budowania relacji w zespole? Na ile istotna jest atmosfera, jaka panuje pomiędzy pracownikami?
To jedna z kluczowych kwestii prowadzenia restauracji – ludzie są najważniejsi i absolutnie zawsze należy traktować ich z szacunkiem. Bardzo doceniam cały team, jaki z nami pracuje. Każdego traktuję indywidualnie, zawsze mam czas na rozmowę i chętnie uczestniczę w życiu zespołu. Przez te lata udało się nam zbudować solidny zespół zaufanych i zaangażowanych ludzi. Myślę, że atmosfera w pracy jest ważna dla każdego z nas – w końcu poświęcamy jej kawał swojego życia.
Nasi Sushi Masterzy śmieją się, że ich rolki są tak pyszne, bo doprawiają je szczyptą serca. Kelnerki lubią kontakt z ludźmi, są uśmiechnięte i radosne. Większość to młodzi, kreatywni ludzie, którzy spędzają ze sobą czas także po pracy. Lubią się prywatnie i to także należy pielęgnować.
Jakie ma Pan plany dotyczące dalszego rozwoju pod szyldem KOKU Sushi?
Pozwoli Pani, że to pytanie pozostanie owiane tajemnicą. Teraz mogę jedynie zdradzić, że na dwóch lokalach się nie zatrzymamy – KOKU wciąga!