Eksperci twierdzą, że porównując lipiec 2022 do tego sprzed roku import nowych aut zmalał o 40 proc. Także rynek używanych samochodów się kurczy. Właściciele popularnych modeli spodziewają się dalszych wzrostów cen. Potencjalni kupcy odwrotne, wolą więc przeczekać niepewny czas. Wszyscy chętnie inwestują w akcesoria samochodowe i zabezpieczenia auta, którym jeżdżą od dawna.
Używane samochody, w tym szczególnie poszukiwane na rynku wtórnym dwu, trzylatki o niskim zużyciu paliwa, przez wielu nabywców traktowane są jako intratna lokata kapitału. Szczęśliwi posiadacze mogą je dziś sprzedać za większą kwotę niż je kupili w salonie. Twierdzenie, że samochód po wyjeździe z niego traci 20 proc. wartości, chyba można już podważyć.
Czy samochodów jest mniej?
Na czele rankingu aut pt.: „kupię od ręki” są takie marki jak KIA, Nissan, Skoda, Toyota, Honda, BMW, Mazda czy Mercedes. Cieszą się dużym zainteresowaniem klientów, mimo, że według Instytutu Samar w stosunku do roku ubiegłego podrożały o 24 proc. Znikają tym szybciej, że na nowe modle w salonach czeka się teraz nawet rok i dłużej. I nie chodzi tylko o samochody średniej klasy. Lamborghini na przykład wyprzedało wszystkie egzemplarze do 2023 roku, a Ferrari do 2024.
Od początku roku także ceny używanych samochodów wzrosły o ok. 30 proc. Mimo, że popyt jest duży to firmy sprowadzające używane auta z USA czy Europy odnotowują w ostatnich miesiącach spadek obrotów o ok. 20-30 proc.
- Paradoksalnie nie wynika to z tego, że samochodów jest mniej – mówi Sebastian Pućkowski, właściciel firmy Kameleon Transport z Białegostoku, dawniej uchodzącego za polskie zagłębie aut używanych. – Na aukcjach w USA wciąż jest duży ruch i codziennie pojawiają się nowe, fajne auta. Zastój wynika raczej z niepewności gospodarczej. Kupcy w Polsce obawiają się gwałtownych wahnięć walut, trudności w zdobyciu kredytu, wysokości rat leasingowych, które teraz osiągają już pułap 120 proc. Zdarzają się też zastoje w portach. Stąd ostrożność kupujących, chociaż nadal popularny model w dobrej cenie znika w ciągu kilku minut.
Najbardziej opłacalne jest sprowadzanie zza oceanu aut o wartości od 80 do 120 tys. zł. Wtedy amortyzuje się koszt transportu i naprawy.
Używane auta z USA
Szanujemy starsze modele
Im trudniej o nowe auto tym bardziej szanujemy te kupione z drugiej ręki czy takie, które służy nam od lat. Nie traci ono już tak szybko na wartości. Na branżowych portalach zainteresowani wymieniają się informacjami, o tym na przykład, że 18-letni Ford, kupiony 3 lata temu za 8 tys. zł, teraz może z łatwością osiągnąć cenę 10 tys. zł. Wystarczy trochę go podrasować.
Dealerzy handlujący akcesoriami samochodowymi obserwują znaczący wzrost zainteresowania nimi. Posiadacze dobrych egzemplarzy inwestują w ich utrzymanie, zabezpieczenie i tunning.
- Nakładki na progi samochodowe i zderzak, które produkujemy od 18 lat, cieszą się teraz dużym wzięciem - przyznaje Piotr Świrko, prezes alu-frost, firmy z Sowlan zajmujące się m.in. produkcją akcesoriów samochodowych. – Pomimo tego, że dzisiaj konsumenci każdą wydawaną złotówkę oglądają dwa razy, to widać, że użytkownicy aut chętnie inwestują w ochronę i poprawę wyglądu auta. Bardzo nas to cieszy, tym bardziej że klient zagraniczny również ma takie podejście.
Nakładki na progi z alu-frost
Nakładki zabezpieczają progi i zderzak oraz nadają samochodowi klasy, co jest ważne w momencie sprzedaży używanego egzemplarza. Chronią przed zarysowaniami, które powstają w związku z codzienną eksploatacją auta. Po ich zdjęciu te części pojazdu wyglądają jak fabryczne.
- Klienci kupują je więc też do nowych modeli, spodziewając się uzyskać za dobrze utrzymane auto wyższą cenę w momencie, gdy postanowią je sprzedać – dodaje prezes alu-frost.
W pierwszym półroczu 2022 alu-frost wyprodukowało i sprzedało prawie 8000 nakładek na zderzak i około 4500 nakładek progowych. To kilkuprocentowy wzrost w porównaniu z rokiem ubiegłym, a przed nami jesień, kiedy na rynku samochodowym zawsze panuje wzmożony ruch.
Alu-frost produkuje też akcesoria samochodowe do elektryków