Bardzo udany sezon lodowy 2018 przeszedł do przeszłości. Większość lodziarni została już zamknięta, ale te, które prowadzą sprzedaż przez cały rok zaczynają prawdziwą walkę o klienta. Jak będą przekonywać do jedzenia lodów zimą?
Branża lodowa w okresie jesienno-zimowym gwałtownie się kurczy. Około 80 proc. lodziarni w Polsce kończy sprzedaż w październiku. Sprzedaż tzw. lodów impulsowych (dla jednej osoby) prawie zamiera, nadal schodzą – choć słabiej - duże opakowania familijne. Wiąże się to oczywiście z tym, że lody w naszym kraju ciągle uważane są za przysmak sezonowy. Dla przykładu co drugi Amerykanin ma zawsze litrowy zapas lodów w zamrażalce i zjada ich 20 litrów rocznie. Polacy spożywają ich niewiele ponad cztery litry, i to głównie latem. Tak więc 20 proc. krajowych lodziarni, które decydują się na handel zimą, musi się do tego okresu specjalnie przygotować i wykazać dużą kreatywnością. Choć i tak muszą nastawić się na to, że zyski będą do maja mniejsze.
Zimne z gorącym
Jesienią i zimą na lody chodzi się zazwyczaj do stacjonarnych lodziarni, które dysponują większym lokalem, tak by klienci mogli wygodnie usiąść przy stoliku i porozkoszować się porcją elegancko podanych lodów.
- Jednak same lody teraz nie wystarczą. Często bywają tylko dodatkiem – mówi Artur Kaczyński, reprezentujący Wytwórnię Lodów Polskich „u Lodziarzy”, produkujących wysokiej jakości lody rzemieślnicze. – Namawiam, żeby zatrudnić dobrego baristę, prawdziwego czarodzieja kawy. Zimą wypijamy więcej czarnego naparu, uważamy, że dodaje energii, stawia nas na nogi. A jeśli już idziemy na kawę do lokalu, to chcemy, by nam zaserwowano coś wyjątkowego, wyszukanego, czego nie zrobilibyśmy sobie sami w domu. Stąd popularność kaw z różnymi dodatkami, takimi jak kardamon, cynamon, albo też lody.
Bariści szukają różnych sposobów na wyjątkową kawę. Jedni używają szlachetnych i egzotycznych ziaren, inni mają autorskie metody jej parzenia. Są też artyści latte, malujący na piance w filiżance. Lodziarze kuszą różnymi deserami z dodatkiem lodów, przestawiają się na ciasta.
- My stawiamy na naturalność, jakość składników i na rodzime tradycje – dodaje Kaczyński. – Poza kawą w naszych lokalach podajemy oczywiście różne herbaty. Lubimy ekologiczne trendy. Nasza firma wywodzi się z zielonego Podlasia, gdzie mamy łatwy dostęp do ziół, dobrego miodu. Herbata też niech będzie specjalna, inna niż w domu, podawana z dodatkiem powideł, suszonych owoców, aromatycznych przypraw takich jak np.: imbir, goździki, pigwa czy alkohol. Ciasta powinny być też najlepszej jakości, ale więcej niż domowe. U nas najlepiej sprzedaje się arcypolska szarlotka, która pachnie jabłkami, trochę orzechami. Ale dokładamy do niej gałkę lodów śmietankowych czy cynamonowych. Zestaw zimne z gorącym to jest to, co klienci lubią najbardziej. Dowodem na to niech będzie niesłabnąca popularność Bąbel Wafla, lodów podawanych w ciepłym, gofrowym rożku, formowanym na oczach klientów.
Lodziarze podkreślają też, że watro na sezon jesienno-zimowy zmienić trochę wystrój lokalu. Na stolikach można ustawić świece, dodać poduchy lub nawet koce. W okolicach Bożego Narodzenia postarać się o świąteczne dekoracje. Zwracają też uwagę na zapach, ponieważ nic tak nie przyciąga jak unoszący się apetyczny aromat, czy będzie to zapach herbaty, kawy czy świeżego ciasta.
Smak lata
Poza lodziarniami w stylu kawiarnianym w okresie zimowym dobrze funkcjonują też tzw. wyspy w galeriach handlowych. W ich przypadku rejestruje się najmniejszy spadek obrotów. Mieszkańcy dużych miast często spędzają wolny czas w centrach handlowych, w których poza sklepami mieści się też np. kino, siłownia, lokale usługowe i gastronomiczne.
- Klienci galerii kupują w tym okresie lody, kierując się podobnymi motywami jak latem – zauważa Artur Kaczyński. – Po sklepowej bieganinie, zgrzani i zmęczeni, chcą po prostu ochłodzenia i odpoczynku. Dlatego fundują sobie chwilę relaksu z porcją dobrych lodów. Otrzymują to, o co im chodziło, przyjemność, endorfiny, nasycenie. Mam wrażenie, że często jest to dla nich coś jak wspomnienie wakacji. Nie wszystkich stać przecież na wycieczkę do ciepłych krajów. Mają więc namiastkę lata, która nie kosztuje dużo.
Trzeba dodać, że w chłodne dni lodziarze, aby przyciągnąć klientów, oferują też szereg atrakcyjnych promocji i rabatów. Jet to też okres, kiedy wprowadzają nowinki i więcej eksperymentują ze smakami. Choć Polacy są tradycjonalistami, dają się skusić na nowości. Wytwórnia Lodów Polskich wprowadza więc po sezonie zimowe smaki, takie jak piernikowy, cynamonowy czy imbirowy.
Lody i zdrowie
Na pomoc lodziarzom, w kwestii popularyzacji mrożonych deserów zimą, przychodzą lekarze. Przekonują oni, że chłodne dni to najbezpieczniejszy czas, by raczyć się lodami, gdyż nie ma wielkiej różnicy temperatur między powietrzem, a jedzonym smakołykiem i unikamy szoku termicznego. Mogą być nawet antidotum na rozwijającą się jesienną infekcję, ponieważ chłodząc gardło uniemożliwiają rozwój bakterii. Lody zawierają też dużo wapnia, fosforu, magnezu i innych mikroelementów. Medycy przestrzegają przed jedzeniem nadmiernej ilości lodów, ze względu na ich kaloryczność. Uważają natomiast, że na polecenie zasługują sorbety robione z mrożonych owoców, bo zawierają dużą ilość witamin, których niedobory w organizmie dotkliwe są szczególnie zimą. Poza tym lody poprawiają humor, co w depresyjne jesienne szarugi, nie jest bez znaczenia.